NL | AMS | MVRDV - PARKRAND


Pewnie się zastanawiacie co może łączyć Katowice z Amsterdamem? No, przynajmniej z pewną częścią Amsterdamu. To hasło "miasto ogrodów" - adekwatne na pewno w stosunku do dzielnicy holenderskiej stolicy - Geuzenveld-Slotemeer. Te zachodnie przedmieścia Amsterdamu zabudowane zostały w latach 1950/1960 osiedlami małych domków i stosunkowo niewielkich 4-piętrowych monotonnych bloków tonących w zieleni urozmaiconej licznymi stawami. 

Stosunkowo niedawno rozpoczęty został proces transformacji dzielnicy, mający na celu efektywniejsze wykorzystanie obszaru przy zachowaniu idei "dzielnicy ogrodów". Od tego czasu jak grzyby po deszczu wyrastają co raz to nowe budynki. Niektóre z nich stają się ikonami - inne nie doczekały się aż tak wielkiego splendoru, niemniej jednak są zdecydowanie przyjemne dla oka i nie straszą zbyt wydumanymi formami czy kolorami (mały ukłon w stronę naszego małego grajdołka), których geneza nie jest poparta racjonalnymi przesłankami. 


Kompleks Parkrand, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza "krawędź parku", powstał w miejscu 3 powojennych 4-piętrowych bloków, na granicy jednego z większych amsterdamskich parków - Eendrachts. 12-piętrowy blok o wymiarach 34 m szerokości na 134 m długości, zdwoił ilość oferowanych przez poprzednią zabudowę mieszkań, zajmując zdecydowanie mniej miejsca. Te 224 mieszkania, zamknięte w dość charakterystycznej formie, "stoją" twarzą w twarz z parkiem, a pomiędzy nimi znajduje się tylko olbrzymiej wielkości trawnik, pozwalający z jednej strony docenić piękno architektury, a z drugiej spotęgować wrażenie przestronności i oddechu. Przez duże "dziury", będące chyba najbardziej rozpoznawalną wizytówką tego projektu widać od zachodu korony drzew parku, natomiast od strony samego parku można nacieszyć oko feerią odbić i grą światłocienia podczas zachodów słońca.



Tę prostopadłościenną bryłę można podzielić na trzy horyzontalne części: parter, część środkową, oraz "górę". Dwukondygnacyjny parter oraz góra są "zabudowane" i stanowią ramy formalne tej jednostki, podczas gdy część środkowa, wygląda, jakby była "wydrążona", bądź jak kto woli - wypełniona blokami mieszkalnymi, przypominającymi wieże. 
Monolityczny parter ukrywa wejście do budynku, z którego przechodzi się do wewnętrznego "atrium". Z atrium możemy dostać się do szachtów komunikacyjnych każdej z "wież", ale także przedostać się na "wyższy poziom", czyli tak zwanych trzech zewnątrz-pokoi, które nie są niczym innym jak przestrzenią pseudo-publiczną, wyposażoną elementami małej architektury, charakterystycznymi olbrzymimi donicami, wprowadzającymi nieco zieleni do "wnętrza" obiektu, czy gigantycznymi żyrandolami, nadającymi przestrzeni przytulny charakter. Po raz kolejny odwołam się do naszego śląskiego podwórka, gdzie to przestrzeń pomiędzy familokami a obiektami gospodarskimi, czy ogrodami, była centrum życia lokalnej społeczności. Taką właśnie funkcję ma spełniać ten wewnętrzny dziedziniec - stymulować mieszkańców do poznawania się i zacieśniania relacji międzyludzkich. 





Możliwe, że fasady nie odzwierciedlają tego, ale budynek oferuje szeroki wachlarz typologii mieszkań i ich rozmiarów - od 87 do 132 m2, włączając w to także mieszkania dwupoziomowe, które znajdują się na ostatnich dwóch kondygnacjach. 
Od zewnątrz budynek wykończony został prefabrykowanym płytami betonowymi o antracytowym kolorze, których szorstka faktura koresponduje z dużymi, gładkimi taflami szklanymi, pozwalającymi nie tylko wykorzystać do maksimum tak skromne w Amsterdamie słońce - chodzi mi tu o okna, ale także stać się elementem wykończeniowym jak np. w balustradach. "Wewnętrzne" wycięcia oblicowano białymi płytkami ceramicznymi, co dodatkowo potęguje wrażenie "wycinania" z monolitycznego bloku owych "dziur". Smaczkiem, którego nie sposób nie docenić jest zastosowanie białych cegieł matowych, jak i błyszczących. Powoduje to, że oglądając elewacje pod różnym kątem i przy odpowiednim oświetleniu, jesteśmy w stanie dostrzec rysujący się na nim wzorek. Nie sposób tu nie wspomnieć o detalach wykończeniowych, które zostały jak widać przemyślane i działają tylko na plus.






Jednym słowem - architektura dla ludzi, przy zachowaniu wymagań rynku i bez górowania formy nad treścią, bo być może nie dodałam, że owe "dziury" pozwalają na dostęp światła do mieszkań, wytworzenie wewnętrznego placu i optyczne powiązanie przestrzeni "za" i "przed" budynkiem, a nie są tylko zabiegiem czysto formalnym. 





0 komentarze: