PL | TY | NIEMCZYK STANISŁAW - kościół Ducha Świętego



 



 


0 komentarze:

PL | CZ-DZ | NIEMCZYK STANISŁAW - kościół pw. Jezusa Chrystusa Odkupiciela

"Z niczego nie ma nic" mówiła cholonkowa Świątkowa, mając na pewno na myśli to, co wcześniej usłyszałam na lekcjach historii sztuki - że "...nie ma sztuki samorodnej, że artysta każdy jest arystokratą, który musi mieć za sobą tychże 12 pokoleń złożonych z Bachów i Beethovenów – jeśli jest muzykiem, Sofoklesów i Szekspirów – jeśli jest poetą dramatycznym; – a jeśli jako typowy tschandala, niewolnik, brudas, wyprze się przodków lub ich nie ma, to pomimo największego nawet talentu będzie w najlepszym razie głupim partołą...”. 
Ale tam, gdzie powtarza się rozwiązania przeszłości - zabija się współczesność. Scheda przeszłych pokoleń służyć ma jako abecadło dla nowych wersetów, tego, co za chwilę stanie się naszą historią i dla późniejszych pokoleń stworzy obraz nas. 


Twórcze wykorzystanie tworzonego przez wieki abecadła form, detali, technologii czy symboli przekłada się na ocenę nowego tworu. Ocena - forma porównania przedmiotowego obiektu do innych jemu podobnych w przypadku kościoła pw. Jezusa Chrystusa Odkupiciela w rodzinnym mieście jego twórcy, Stanisława Niemczyka - Czechowicach-Dziedzicach, wypada dobrze. W kontekście nowo-powstających w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kościołów (realizacja 1995-98, projekt - 1995), jest to przykład oddziałujący na obserwatora zarówno formą architektoniczną, detalem jak i zagospodarowaniem terenu - wszystkimi elementami mającymi wpływ na odbiór "dzieła".



Zlokalizowany na peryferiach Czechowic, na działce położonej wzdłuż torów kolejowych, czego nie odkrywamy tak od razu, gdyż teren zatopiony jest z trzech stron w zieleni, stoi tam, trochę jak dla mnie wyrwany z kontekstu, ale w końcu jaki kościół nie wygląda "inaczej" aniżeli reszta sąsiadującej zabudowy. Ceglany stempel wśród otynkowanych styropianowych kostek, od których odcinamy się zaraz po przejściu za gruby, ceglany płot. Dopiero po czasie zdałam sobie sprawę, jak bardzo zagospodarowanie terenu przypomina mi tradycyjny układ bazylik wczesnochrześcijańskich, gdzie wejście do kościoła poprzedzane było atrium - placem, do którego dostęp mieli zarówno niewierni jak i gorliwi chrześcijanie. Przestrzeń odcięcia od reszty świata, przestrzeń pomiędzy wiarą a rzeczywistością, przestrzeń przygotowania na całe misterium wiary. Gruby, ceglany mur o przemyślanym wątku ceglanym, pozostawiającym minimalny wgląd do świata, który pozostawiamy za nim. Od strony torów w mur wpisane zostały stacje drogi krzyżowej. Ultramaryna malowanych na ceramice kolejnych stacji, wtłoczona w ceglastą czerwień ceramiki przykuwa uwagę, prowadząc wzdłuż muru do wtłoczonego w ścianę kamienia, tego, jakim zamknięto wejście do grobu Pańskiego. Prosta, nienachalna i nieprzegadana symbolika powoduje, że otoczenie kościoła pomaga odciąć się od doczesności i wejść do jego wnętrza "oczyszczonym". Taką funkcję pełniła niegdyś studnia pośrodku archaicznego atrium, gdzie dokonywano ablucji - oczyszczenia się przed wejściem do kościoła. 




Sam kościół ustawiony jest "frontem do ludu", nie powielając tradycyjnego schematu, gdzie trzeba było pokonać najpierw dziedziniec wewnętrzny, by dotrzeć do właściwego obiektu. Wejście znajduje się w narożniku założonego na trójkątnym planie kościoła. Narożnik - otwarty na sąsiadującą ulicę, zaprasza bezpośrednio do wnętrza kościoła. Nad wejściem góruje wieża - jedna z trzech, jakie w narożnikach założenia zostały zaprojektowane. Wieża nad wejściem - inna niż jej dwie sąsiadki, rozcięta na pół u szczytu. Z powstałej szpary wyłania się krzyż - "pępek świata". Zbliżając się do wieży-wejścia, ześlizgujące się po cegłach spojrzenie natrafia na "ceglane pustki", przestrzenie, gdzie przy pomocy "braku" tak wiele można przekazać. Pozostawiony w filarze wieży, na osi wejścia krzyż stanowi odzwierciedlenie tej wieży w skali człowieka, pozwalając mu płynnie przechodzić od skali architektury, jako całego obiektu, widzianego z daleka, do detalu oznaczającego to samo. 


Ściany - z reguły płaskie powierzchnie wydzielające wnętrze z przestrzeni, tutaj stają się płaszczyznami eksploracji. Zabawa możliwościami małoformatowego materiału, jakim jest cegła, sprawia, że obiekt nie jest kolejnym z wielu obiektów sakralnych stworzonych na przestrzeni ostatnich lat, a wyjątkowym tworem. Zabawa cegłą odbywa się na wielu płaszczyznach. Mamy tu zabawę wątkiem ceglanym - układanie cegły w pionie, w poziomie, pod kątem, zwielokrotnienie łuków naczółków. Z cegły powstają lizeny, gzymsy, wystające detale. Z jej braku powstają okna, otwory, które swoimi abstrakcyjnymi układami rozbijają płaszczyznę muru. Jest tu też zabawa samym rodzajem materiału, gdzie chropowate, ciemne spieki ceramiczne wtłoczone w kompozycję ściany, tworzą z niej rzeźbę. 


To właśnie to odkrywcze, "nowoczesne" podejście do tak tradycyjnego materiału jakim jest cegła, z której jesteśmy pewni - widzieliśmy już wszystko, powoduje, że Niemczyk okrzyknięty został "polskim Gaudim". Sentyment do cegły podobno architekt wyniósł z dzieciństwa, kiedy to zajmował się wypalaniem małych elementów ceramicznych. Zastosowano to cegłę produkowaną z pobliskiej cegielni o niejednolitej fakturze i barwie. Ten tradycyjny sposób produkcji cegły "przenosi cień ludzkiej indywidualności w swojej nieregularności kształtu - nie ma bowiem dwóch identycznych wyrobów ceramicznych". Może zatem i dlatego obiekt tak dobrze działa zarówno na poziomie "małej skali" jak i architektury. 




Wyświechtana już fraza o tym, że dobra architektura wytrzymuje próbę czasu po raz kolejny się potwierdziła. Mamy dzisiaj obiekty, które jeszcze na papierze wyglądają na dawno "zdezaktualizowane". Podążając za modą i ślepym powielaniem "ładnych" rozwiązań, zapomina się o myśleniu przy tworzeniu, co doprowadza do rozwoju architektonicznego nowotworu powodującego, że budynki przestają być architekturą, a stają się jedynie obiektami budowlanymi. 


0 komentarze: